Dzisiaj moja recenzja marcowego Glossyboxa. Trochę później niż wszyscy, ale przecież musiałam przetestować kosmetyki :)
Muszę przyznać, że z kosmetyczką trafili w dziesiątkę. Jest świetna. Wielkość można regulować według zawartości w środku. Tylko napis na kosmetyczce 'Glossybox' jest nietrwały i niedługo pewnie wcale go nie będzie. Możecie to zauważyć na zdjęciu.
Teraz o kosmetykach. Do mnie trafiły te, które widzicie na zdjęciu.
Z balsamu do ciała Pink Chiffon firmy Bath and Body Works jestem bardzo zadowolona. Urzekł mnie swoim zapachem. Szybko się wchłania. Wygodne jest również opakowanie balsamu.
Płyn micelarny do demakijażu twarzy i oczu firmy Lirac. Plusem jest zapach, dobre nawilżenie skóry i brak uczucia tłustej skóry po użyciu. Czy rewelacyjnie usuwa makijaż? Nie, ale radzi z nim sobie dobrze. Generalnie jest ok, ale cena jest zbyt wysoka.
Dermonaprawczy krem z witaminą U Clareny. Delikatny, szybko się wchłania, subtelny zapach i łatwo się go aplikuje. Można go używać pod makijaż.
Preparat odbudowujący Dream Repair firmy Artego. Jedna ampułka to zbyt mało, żeby mówić o skuteczności tego produktu. Po użyciu preparatu moje włosy się łatwiej rozczesywały i ładnie pachniały.
Lip Blush firmy Jelly Pong Pong :) Ze względu na kolor nie mogę go stosować codziennie, bo mam wrażenie, że wszyscy się patrzą na moje usta. Idealny na wyjście. Na pewno nie jest to błyszczyk, tylko szminka w kredce - super! Bardzo ładnie kryje i świetnie się aplikuje.
Generalnie jestem bardzo zadowolona z marcowego Glossybox'a, ciekawe co dostanę w kwietniu :)
Tymczasem uciekam do kuchni, pomagać mamie! x
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz